Leśniczówka w Smolnicy
O leśniczówce w Smolnicy słów kilka
Historia leśniczówki
Smolnica, 18 grudnia 2011r.
Osada leśna - tak kiedyś nazywano moją leśniczówkę. Wybudowano ją zaraz po Powstaniu Styczniowym w 1867 roku na fundamentach kościoła ewangelickiego, a jak stare mapy pokazują, wokół rozpościerał się cmentarz i nikt już nie może mi powiedzieć czy groby zostały ekshumowane, czy nadal szczątki dawnych mieszkańców Smolnicy spoczywają na terenie łąki, sadu, ogrodu. I dlaczego właśnie w tym miejscu wybudowano i założono gospodarstwo leśne.
Leśniczówka zimą 1963/1964 - moja mama z koleżanką.
To było chyba jakieś prorocze, bo moja mama akurat była wtedy w ciąży i niedługo miałem się urodzić...
...ale wtedy nikt jeszcze nie przypuszczał, że zostanę leśnikiem i tu kiedyś zamieszkam
Leśniczówka w roku 1963 - moja ciotka, siostra mamy
Dawnych mieszkańców - leśników - przykrył kurz czasu historii i niepamięci. Smolnica po I Wojnie Światowej i nowym podziale granic pozostała po stronie Niemieckiej mimo korzystnie dla Polski zakończonego plebiscytu, stała się wsią przygraniczną z administracją Niemiecką. W styczniu 1945 roku doszło w mojej leśniczówce do dramatycznych wydarzeń.
Grupa niemieckich żołnierzy przebywająca w sąsiednim budynku szkoły, została zaskoczona błyskawiczną ofensywą wojsk radzieckich, po wymianie ognia Niemcy poddali się sowietom; ci jednak nie przyjęli kapitulacji i po rozbrojeniu oraz przesłuchaniu wykonali wyrok wieszając oficerów na strychowych belkach stropu mojej leśniczówki. Podobno dopiero po kilku tygodniach mieszkańcy odważyli się pochować niemieckich żołnierzy, gdy Armia Czerwona opuściła wieś.
Tyle mówi o tym legenda - podanie, nikt już tego nie sprawdzi; faktem jest to, że podczas remontu dachu znalazłem kilkaset sztuk amunicji, ułożonych w charakterystyczny sposób dla gniazd karabinów celem ewentualnej obrony, a na podwórku łuski po amunicji rosyjskiej różnego kalibru świadczące o walce.
Leśniczówka w roku 1985
W leśniczówce zamieszkałem 1 lipca 1985 roku jako niespełna dwudziesto jedno latek. Ależ to było niesamowite przeżycie: własna leśniczówka! Spełniło się moje szkolne pragnienie. Po odbyciu stażu w Rudach Raciborskich i zdobyciu szlifów podleśniczego, samodzielna placówka z "własnym" obchodem leśnym. Moim przełożonym został Franciszek Michalski, przed nim leśnictwo to prowadził Bronisław Musiał a jeszcze wcześniej leśniczy Pękała i leśniczy Liszka. Ja zostałem siódmym leśnikiem obejmującym osadę po 1945 roku i prowadzę ją najdłużej, bo już 27 lat.
Leśniczówka w roku 1985 - ja z ojcem
Leśniczówka w roku 1985 - ja z mamą
Tutaj poznałem moją żonę Urszulę, tu przyszli na świat moi synowie Staszek i Paweł, tu realizuję swoje marzenia. Przez te wszystkie lata leśnictwo przeszło wiele reorganizacji granic, nazw; ja traciłem funkcję leśniczego, by po chwili objąć ją na powrót w zmienionych granicach administracyjnych.
Leśniczówka w roku 1987
Jedno, co nigdy się nie zmieniło, to las i pasja tego zawodu. Leśnikiem się nie bywa - leśnikiem się jest. Ten zawód tak wiąże człowieka, że żaden z nas nie myśli, nie mówi o lesie inaczej jak o swoim: to bardzo osobiste odczucie, które trwa przy nas do końca życia.
Piotr Kulczyna