Kawaleryjka - nasze konie
Denir
Denir to mój koń. Kupiłem go od dyrektora szkoły muzycznej. Może inaczej powiem; kupiłem ochraniacze, żel, ogłowie, skrzynki, wędzidła, szczotki, zgrzebła… dosłownie wszystko oprócz siodła, a do tego wszystkiego dostałem konia w prezencie.
To wielkie gniade konisko rasy nieznanej ma bardzo dziwny charakter - sprawia wrażenie konia z autyzmem. Potrafi człowieka nie zauważyć, czasami myślałem, że on żyje w innym świecie. Dużo, bardzo dużo czasu zajęło mi dotarcie do niego i zaprzyjaźnienie się z nim. Po siedmiu latach wspólnej współpracy rozumiemy się i... bardzo lubię tego mojego potykacza. Staszek - mój syn - mówi, że zarówno Denir jak i ja jesteśmy specyficzni: cokolwiek to znaczy, uwielbiam mojego konia.
Niestety 27 lutego 2019 roku, ukochany Denir pobiegł na niebieskie łąki...
Doping
Doping, piękny były ogier kryjący z bonitacją 82 punktów rasy wielkopolskiej. Dobry spokojny - może nawet za bardzo, o łagodnym zrównoważonym charakterze, koń dla każdego.
Ale Staszek mówi, że to koń bez serca do... on po prostu jest koniem ostrożnym i tyle.
Emocja
Gniada klacz o wielkim temperamencie i jeszcze większym potencjale. Podobnie jak jej właścicielka Ewcia. Dziewczyna siedzi w siodle jak złoto, lubię na nią patrzeć jak radzi sobie ze swoim koniem, jaką ma do niej cierpliwość.
Niektórzy jeźdźcy przeceniają swoje możliwości i umiejętności, u Ewy jest dokładnie na odwrót. No cóż, sportowy koń w rekreacji w SPORTOWEJ stajni stoi...
Faraon
Faraon vel Domin... ale ja lubię tego konia; kary srokacz przez właścicielkę - Asię - nazywany Krową. Wiele razy był pensjonariuszem mojej stajni i nigdy nie narozrabiał, nigdy nie miałem z nim problemów; mądry, zrównoważony, wyważony koń w obsłudze; potrafi pokazać rogi (krowie?) pod siodłem.
Nieraz widziałem zmagania Joasi z tą maszyną do szycia, raz miałem przyjemność spróbować jego chodów... pode mną był super... Nie znam konia tak dobrze wychowanego, tak karnego w obsłudze; bardzo mądre i posłuszne zwierze, ja myślę a on to już wykonuje. Cieszę się jak mnie odwiedzają z Asią.
Hugo i Hormon
Dwa koniki polskie i na tym powinienem zakończyć opis tych niesamowitych stworzeń, bo cokolwiek napiszę i ile napiszę, to zawsze będzie za mało. Super inteligentne, jeszcze bardziej uparte; potrafią zjeść wszystko: od trującej jemioły po - podobno śmiertelnie trującego - cisa.
Mają tak niesamowite pomysły w robieniu psot, że aż trudno w to uwierzy: potrafią strząsnąć jabłka i gruszki z drzewa szarpiąc za gałąź lub napierając na pień, na leżąco przeczołgać się pod pastuchem elektrycznym, otworzyć kłódkę gdy klucz jest w środku, odemknąć bramę i wypuścić pozostałe konie, rozwiązać najsilniejsze węzły i supły, odkręcić wodę (zakręcić już niestety nie). Tylko pracować im nie bardzo się chce. Jeno co urzeka w tych konikach to oczy - są piękne.
Janeczek
Mówiąc o Janeczku momentalnie przed oczami widzę uśmiechniętą buzię Kasi. Tak, ten kasztanowaty arab i jego właścicielka dobrali się w korcu maku. W każdym calu ich malutkich ciałek pasują do siebie. Miałem kilkakrotnie okazję zajmować się tym ze wszech stron najbardziej rasowym ze wszystkich szlachetnych koni.
Cóż mogę o nim powiedzieć - chyba trzeba wyznać prawdę: Janek jest upartym zarozumiałym filozofem, który lekceważy mnie na każdym kroku; no może tylko poza karmieniem - wtedy jest miłym konikiem. W jego zachowaniu, w sposobie poruszania, noszeniu szlachetnej główki i bukiecie ogona, tych zgrabnych pęcinkach jest tyle gracji i piękna, że ten widok rekompensuje wszystkie psoty tego bardzo inteligentnego konika.
Karmen
Gniada szlachetna kobyłka o świetnym eksterierze, pięknych chodach i bardzo walecznym sercu. Jej charakter też mi bardzo odpowiada - nie jest to konik spokojny, ma temperament i chęci do pracy; w obsłudze codziennej bardzo bezpieczna, zrównoważona, ciekawa wszystkiego.
Właścicielem jej jest Kasia, prywatnie dziewczyna mojego syna Staszka. Bardzo dobry koń z duszą sportowca. I jeszcze jedno: Karmen lubi grzane wino.
Lord
Kasztanowaty wałach z ogromnym doświadczeniem rekreacyjnym zdobytym jeżdżąc w kółko hali zabrzańskiego MOSiRu. Ileż tyłków klepało się w siodle tego konia, ile pisków dzieciaków słyszały jego uszy... Po latach pracy - nie zawsze dla niego miłej - trafił w ręce Ninci i osiadł w zaprzyjaźnionej z naszą stajni... przez jednych z przekąsem, a przez właścicielki z dumą, nazywanej "SPORTOWĄ".
Pisząc o Lordziku nie mogę nie wspomnieć o jego miłości do jedzenia i nic nie robienia: godzinami potrafi wygrzewać się na słońcu pochłaniając kolejne kostki siana. Są takie tygodnie, że można go pomylić z klaczą... ciężarną klaczą. Odbyłem z Lordem i Niną wiele rajdów, imprez konnych i nigdy ten poczciwy koń nie zrobił kłopotu, nie widziałem u niego przejawów jakiejkolwiek agresji. Pewny spokojny koń dla grzecznej dziewczynki... jaką jest Nincia.
Noran
Kasztanowaty skoczek. Koń kulturalny w całej swej szlachetności, grzeczny, spokojny, można powiedzieć dystyngowany. Zawsze gotowy do najtrudniejszej pracy. Chodzi pod moim przyjacielem Jarosławem - są obecni na wszystkich imprezach i spotkaniach organizowanych przeze mnie.
Zawsze pierwsi, zawsze uśmiechnięci; nigdy nie słyszałem ze strony Jarka jakiegokolwiek marudzenia, uwag czy problemów. Są nierozłączni i niespożyci w pokonywaniu dziesiątków kilometrów, świetnie razem wyglądają i pasują do siebie. Super koń, super jeździec.
Olimp
Koń moich przyjaciół, największy w okolicy - prawie 185 cm w kłębie, co czyni z niego prawdziwy wieżowiec. Niezbyt proporcjonalnie zbudowany potrafi sam siebie wyprzedzić zadem. Ma bardzo łagodny charakter; tylko raz - na rajdzie - widziałem jak mu nerwy puściły i wylał frustracje na Jadzię (swoją właścicielkę), a ona chodziła z sinym udem przez miesiąc.
Jadzia z Olimpem są bardzo częstymi gośćmi w mojej stajni. Bywały całe tygodnie, ba - nawet miesiące, gdy codziennie ruszaliśmy w teren przemierzając moje leśnictwo na wszystkie sposoby - piękne czasy...